Dobieranie nart biegowych
Do tej pory pisałem o rzeczach łatwych. Dziś będzie o rzeczach trudnych. Jeśli ktoś doczyta ten post do końca, to może się uważać za znawcę tematu (tzw. geek’a) ;)
Zatem do rzeczy. Na początku oddzielmy dwie sytuacje:
- pierwsza sytuacja ma miejsce, gdy pełni przerażenia i rozterek dobieramy narty w wypożyczalni w celu pierwszego „się sprawdzenia”. Podobnie rzecz wygląda, gdy chcemy dokonać kilkugodzinnej symulacji aktywności sportowej przed znajomymi – w obu przypadkach będziemy używać nart krótkoterminowo, dlatego dobieramy je według podobnych zasad,
- druga sytuacja ma miejsce wówczas, gdy parę razy byliśmy w górach, bieganie spodobało się nam i – co więcej – powracaliśmy do domu bez spastycznego skurczu oskrzeli. Wówczas po analizie zdolności kredytowej i przejrzeniu ofert pożyczek gotówkowych – postanawiamy kupić własne narty.
Jednorazowy wybór nart
W pierwszej sytuacji sprawa jest dość prosta. Nie wiemy czy będziemy biegać w przyszłości. Jesteśmy pełni obaw i sceptycyzmu. Być może nawet chętnie ucieklibyśmy na kawę do miasta… Niestety tak się nie da. Presja towarzyska jest tak wielka, że podchodzimy do kontuaru w wypożyczalni i uczestniczymy w takim (mniej-więcej) dialogu:
– Dzień dobry. Chciałbym narty wypożyczyć… biegowe…
– Dobra, dobra, zaraz, tylko tą panią obsłużę…
(po chwili)
– A pan biega klasykiem, czy łyżwą?
– Proszę? Nie rozumiem, mógłby pan przybliżyć…
- W porządku, już wiem – przerywa w pół zdania – pan pierwszy raz na biegówkach?
– Taaa… właśnie chciałem, żeby ktoś mi…
– O’key... – nie słuchając, odwraca się i wrzeszczy – Janek, daj te niebieskie dechy… Nie te! Tamte drugie… To nic, że nie smarowałeś. Pan się uczy…
– Buty i kije też dać?
– Tak, no jasne…
– Janek, daj te różowe buty!
Nie lubimy różowego, ale co tam. Odbieramy różowe salomony (z żółtymi sznurówkami):
– A nie macie państwo bardziej suchych?
– Panie, suche to one były w ostatnie wtorek! He, he… - z oddali słychać śmiech pana Janka - Taki ruch tu teraz mamy. No dobra… Kije to mam tylko takie krótsze. Wie pan, jeszcze godzinę temu były też dłuższe, ale wypożyczyli. Bierze pan?
Oczywiście, że pan bierze. Dostajemy kije sięgające nieco powyżej pasa i… sprzęt „dobrany”. Płacimy należność, oddajemy dowód w depozyt i udajemy się na trasę.
Teraz bardziej serio. W cywilizowanych wypożyczalniach (np. po polskiej i czeskiej stronie Sudetów) zwykle dostaniemy sprzęt kilkuletni (choć czasem prawie nowy). W tej sytuacji najprostszą metoda wyboru nart jest metoda „na Krakowiaczka”. Długość narty powinna być równa odległości od podłogi do podstawy wyciągniętej w górę dłoni narciarza. Wyobraźmy sobie tańczącego Krakowiaczka z wyciągnięta w górę ręką i zagiętą dłonią. On właśnie wyznacza optymalną długość nart. Można też nieco inaczej: wyciągamy rękę maksymalnie do góry, mierzymy odległości od podłogi do koniuszka najdłuższego palca i odejmujemy
Buty – wbrew obiegowej opinii i moim żartom – dostajemy suche i bezpieczne. Tzn. nie grozi nam grzybica ani inne dolegliwości, nawet po ich kilkukrotnym użyciu. Podkreślam – tak jest w cywilizowanych wypożyczalniach.
Zazwyczaj nie ma sensu dyskusja o innych metodach doboru narty, o twardości, wadze i umiejętnościach narciarza. Zasoby wypożyczalni są skończone i jedyna metoda na większy wybór, to… wstać i przyjechać o godzinę wcześniej. Z drugiej strony ci ludzie wiedzą, co robią – zazwyczaj można polegać na ich radzie. Ostatecznie narty, które z jakiegoś powodu nam nie odpowiadają można wymienić na inne.
Wybór nart „na zawsze”
Druga sytuacja dotyczy zapaleńców, który słusznie lub niesłusznie uznali, że posiadanie własnego sprzętu poprawi ich możliwości, poszerzy perspektywy, czy wreszcie - wzmocni ego.
Wówczas należy podejść systematycznie do problemu długości nart. W pierwszej kolejności musimy odpowiedzieć na pytanie „Jaki rodzaj (podrodzaj?) narciarstwa biegowego będziemy uprawiać?” W swojej uproszczonej – smarturowej – systematyce wyróżniam 3 rodzaje narciarstwa biegowego:
- klasyk – oznacza bieg (w początkowej fazie szuranie) po przygotowanych trasach, w trybie „noga za nogą”, czasem w grupie innych narciarzy, czasem samotnie w leśnej głuszy,
- łyżwa – uprawiana zwykle przez posiadaczy stalowych łydek i pośladków w trybie „prawa noga w prawo, lewa noga w lewo”, połączona z sianiem postrachu wśród turystów: „Minie mnie, czy zahaczy tym długim kijem???”
- back country – to z kolei włóczęga pomiędzy drzewami, z totalną nonszalancją dla wyznaczonych tras. Niby szukamy gdzie by się tu wysikać, a tak naprawdę wcale nam się nie chce…
Do każdego rodzaju biegania przystosowane są inne narty i dlatego w pierwszej kolejności powinniśmy wybrać narty pod kątem ich przeznaczenia. Gdy już wiemy jaki rodzaj biegania najbardziej nam leży, zapominamy o metodzie „na Krakowiaczka”. Następnie stosujemy się do tych zasad:
- w typowych polskich sklepach oferujących sprzęt narciarski sprzedawcy nie mają zielonego pojęcia o nartach biegowych – jeśli chcesz coś dobrać, to wiedzę musisz zdobyć gdzie indziej,
- na dobrej giełdzie narciarskiej znajdziemy więcej sprzętu biegowego (również nowego) niż we wszystkich sklepach w okolicy razem wziętych – rozglądaj się po najbliższej okolicy,
- w Polsce bieganie na nartach jest mniej popularne niż w innych krajach (np. w Czechach), gdzie nawet w przygranicznych miasteczkach (np. w Harrachovie) sklepy dysponują naprawdę dobrą ofertą – rozglądaj się w dalszej okolicy,
- niestety wielu sprzedawców (zarówno na giełdzie, jak i w sklepie) najchętniej sprzedaje najdroższe modele nart, które niekoniecznie są dla nas odpowiednie – szukaj, pytaj i weryfikuj opinie sprzedawców,
- nowoczesne narty dobiera się do techniki biegania (klasyk, łyżwa) oraz wagi i umiejętności narciarza a nie do jego wzrostu – informacji o przeznaczeniu narty szukaj na niej samej lub na stronach internetowych producenta.
Łuska czy bez łuski?
Jeśli początkujący (lub nawet średnio-zaawansowany) narciarz spotka się z powyższym pytaniem, to odpowiedź jest prosta: „Łuska”. Ale o co chodzi? Łuską nazywamy drobne zagłębienia w środkowej części ślizgu narty. Ułatwiają one poruszanie, zapobiegając niekontrolowanym zjazdom narty na podejściach. Co ważne – takiej narty nie musimy smarować „na trzymanie”. Narty z łuską łatwiej opanować, co nie oznacza, że są sprzętem dla osób o małych ambicjach. Wielu producentów posiada w ofercie bardzo dobre narty z łuską, które przez lata będą nam dobrze służyły. Narty bez łuski – póki co – pozostawiamy sportowcom i osobom posiadającym bardzo dobre umiejętności.
Szczegółowe informacje o doborze nart
W pierwszej kolejności szukaj ich na stronach producentów, np.:
Poczytaj porady dostępne w necie, np. na skionline.pl lub na skimag.pl i odwiedź najlepsze forum na biegówki.pl. Być może na Twoje pytania są już odpowiedzi. A gdy już wiesz jakie narty są dla Ciebie najlepsze czas na wybranie wiązań, butów i kijków. Ale o tym następnym razem.