Parę zdjęć z Berlina
Wycieczka odbyła się jakiś czas temu, ale dopiero teraz znalazłem chwilę aby uporządkować zdjęcia. Zapraszam na fotobloga.
Wycieczka odbyła się jakiś czas temu, ale dopiero teraz znalazłem chwilę aby uporządkować zdjęcia. Zapraszam na fotobloga.
Odkryliśmy kolejny fajny zakątek w ulubionych Izerach - Grzbiet Kamienicki. W sobotę zrobiliśmy sobie ponad 20 kilometrową wędrówkę po tych okolicach. Ilość mijanych turystów była bliska zeru, bo większość podążała w tym czasie głównym szlakiem Orle - Chatka Górzystów - Stóg Izerski. Spotkaliśmy za to ciekawe zwierzątka, np. kleszcza, lisią mamę z małym i dwa jastrzębie. Z pewnością tam wrócimy, tym razem na rowerze, bo trasy są wymarzone. Fotki można kliknąć, aby powiększyć.
Widziałem już sporo ciekawych koncertów i wydawało mi się, że mniej więcej wiem, co można zrobić z rytmem. W końcu mistrz Trilok Gurtu czy niesamowita kapela Stomp czynią w tej dziedzinie cuda... Okazuje się jednak, że przedwcześnie chciałem zakończyć zajęcia z rytmiki :)
"YAMATO - The Drummers Of Japan" kolejny raz zagrali we Wrocławiu w ramach trasy koncertowej "SHIN-ON - Rytm Serca". Spośród wielu bębnów na jakich grali największy (prawie 5 metrów średnicy) obsługiwany był "pałeczkami" o wadze 3,5 kg, które podobno muzycy robią sobie sami!
Ich muzyka jest istotnie niesamowicie energetyczna i z uwagi na częstotliwości słyszy się ją całym ciałem, nawet z zamkniętymi uszami :) Okazuje się, że ten poziom mistrzostwa jest osiągalny dzięki połączeniu geniuszu muzycznego z ćwiczeniami fizycznymi. Różne ciekawostki o YAMATO znajdziecie na ich stronie.
W niedzielę byliśmy na rowerach na Stawach Milickich. Spora atrakcja i warto tam pojechać. Stawy są "zabytkowe" - pierwsze powstały w XIII wieku. Dziś jest tam wielkie gospodarstwo rybackie i rezerwat ptactwa wodnego - widoczki w połączeniu z odgłosami tworzą niesamowitą atmosferę.
Niestety wyjazd był... nielegalny. Do rezerwatu wprawdzie można wejść, ale problem pojawia się, gdy dojdzie do spotkania ze Strażą Rybacką, która - jak się dowiedzieliśmy od pana z terenówki z napisem "Stawy Milickie" - karze mandatami za takie wycieczki. W okolicach stawów wyznaczono wprawdzie 2 ścieżki rowerowe, ale dla ktoś, kto serio traktuje jazdę na rowerze i obserwacje przyrody, przejazd tymi ścieżkami może stanowić wyłącznie wstęp do prawdziwych atrakcji. Ale te prawdziwe są niedostępne...
Nie wiem dlaczego Państwowy Zakład Budżetowy Stawy Milickie uniemożliwia ludziom zwiedzenie okolic stawów. Chętnie zapłaciłbym za wstęp (i zapewne nie tylko ja), mój wpływ na środowisko naturalne jest znikomy, nie mam też zamiaru nielegalnie odławiać karpia. Nawet pan z terenówki (jak sądzę pracownik przedsiębiorstwa) przyznał, że "jeśli chodzi o turystów, to jest to beznadziejnie zorganizowane".